Wesele w goscincu szumnym

Wesele w Gościńcu Szumnym

Wesele w Gościńcu Szumnym oznacza pewne logistyczne wyzwanie. Dla mnie jest to niebagatelna odległość. Kiedy mam do przejechania kilkaset kilometrów, bo mam dotrzeć do miasta gdzie „moja para” przygotowuje wesele, lubię wyruszać już w piątek. Na sobotnie wesele w Gościńcu Szumnym przyjechałem dzień wcześniej, dzięki czemu wyeliminowałem ryzyko spóźnienia się z powodu awarii samochodu czy korków. Nie znam fotografa, któremu choć raz w życiu nie śniłoby się, że w dniu ślubu nie dociera na czas. Uwierzcie mi, kiedy mam taki sen to budzę się z krzykiem! 😉 Na wesele Pauliny u Piotrka wyruszyłem właśnie w piątek.

Wesele w Gościńcu Szumnym czyli wesele petarda!

Paulina i Piotrek swoje wesele zaplanowali niedaleko Bielska – Białej w Jaworzu. Rewelacyjne miejsce położone na skraju lasu, u podnóża Beskidu Śląskiego. Przyjechałem na miejsce i dopiero wtedy zobaczyłem się z nimi na żywo, wcześniej widzieliśmy się tylko przez Skype. W międzyczasie wymieniliśmy kilka wiadomości i byłem przekonany, że jestem bardzo dobrze przygotowany na to, co mnie czeka, chociaż to wesele w Gościńcu Szumnym pokazało, że się myliłem.

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Gościniec Szumny to przypomniałem sobie moje własne wesele. Moje wesele też było w drewnianej chacie, nawiązującej architekturą do regionu. Gościniec Szumny to chata góralska w przepięknej scenerii. Zetknięcie się z tym miejscem dało mi przekonanie, że to wesele nie będzie standardowym weselem.

Przepis mieli bardzo prosty ale taki przepis sprawdza się zawsze i to przez takie wesela uważam, że mam najlepszą pracę na świecie: sami bliscy i sprawdzeni przyjaciele oraz świetna muzyka. Gościniec trząsł się w posadach. Mi pozostało tylko fotografować to, co widzę. Nie mogłem się doczekać momentu, kiedy usiądę przed komputerem i zacznę obróbkę zdjęć. Przeżywałem wszystko jeszcze raz. Świetnie bawiłem się robiąc zdjęcia i podobne odczucia miałem, podczas pracy przed komputerem.

Podczas wesel uwielbiam taką energię: szaleństwo w tańcu, parkiet rozgrzany do czerwoności i spontaniczna, radosna atmosfera. Powiedzieć, że to wesele takie właśnie było to mało! Oni prawie roznieśli góralską chatę

Kiedy skończyłem pracę przy ich zdjęciach wysłałem Paulinie i Piotrowi gotową galerię ze zdjęciami i niedługo potem otrzymałem od nich wiadomość. Ich odpowiedź wzbudziła we mnie tylko pozytywne emocje:

„Lekko” szczęki nam opadły… Co my możemy Ci napisać….zdjęcia dostaliśmy wczoraj, wszystko doszło, były łzy szczęścia i radości bo nikt inny by nie odzwierciedlił tego wspaniałego dnia dla nas tak jak Ty. Foty są mówiąc po młodzieżowemu – przezajebiste. Wiedzieliśmy, że ten dzień był mega pozytywny, na luzie, a jednocześnie mega szczęśliwy i taki wyczekiwany przez nas, ale nigdy nie sądziliśmy, że relacja zrobiona prze Ciebie będzie tak prawdziwa, ujmująca tyle emocji … wydawało nam się że znamy Cię od lat dlatego też byliśmy tak zrelaksowani w Twoim towarzystwie. Żaden e-mail nie wyrazi naszych emocji jak bardzo bardzo bardzo serdecznie Ci dziękujemy za bycie częścią tego mega pozytywnego dnia i uwiecznienia tych wspaniałych momentów, które będą z nami przez całe życie, teraz już ujęte w Twoim reportażu …. Dziękujemy Ci z całego serca, jesteś najlepszy 🙂  … chyba możemy się podjąć pracy jako modele, zdjęcia jak z żurnala! ;D”

Nie pozostaje nic innego jak zaprosić Was do oglądania!

Upadate. Rok później znowu miałem okazję fotografować Paulinę i Piotrka. Tym razem miejsce i okazja były zupełnie inne – sprawdźcie gdzie się przenieśli po swoim ślubie i weselu, klikając TU.

2 komentarze

  1. Bardzo przyjemne dla oka! Co do wyjazdów w piątek – jest tego mega dobry pomysł – raz, że śpisz spokojnie, a dwa – no właśnie śpisz 😉 wstajesz wypoczęty i dopiero zabierasz się do pracy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.